Po raz czwarty byliśmy w Ukranie pod koniec stycznia
2023 roku.
Udało się zebrać kilka ton
parafiny i inne potrzebne towary, które przez kilka
tygodni zbieraliśmy i magazynowaliśmy w garażu.
Rafał Szumilas: "Tym razem również wyjazd w cztery
osoby: Maciek Grzyb, jego syn Alan, ja i mój syn Kacper".
W akcji zbiórki parafiny na terenie naszego powiatu uczestniczyło wiele osób. Między innymi zaangażowały się szkoły i Ochotnicza Straż Pożarna.
Towary zbieraliśmy nie tylko w naszym regionie, ale także w Krakowie - pewna pani, działając w porywie serca zakupiła tonę "złomu" z parafiny w jednej z krakowskich firm! Towar został przywieziony do Limanowej, a potem trafił do Ukrainy.
Wszystko trzeba było starannie załadować do samochodu i do przyczepy, tak, aby ładunek nie przesuwał się w czasie nocnej jazdy po śliskiej, górzystej drodze.
Podróż przebiegła w miarę spokojnie. Nad ranem byliśmy już w Iwano-Frankiwsku (450 km od Limanowej).
Stała się także okazją do spotkania najmłodszego pokolenia Polaków i Ukraińców (dzieci znają się z pobytu rodziny ukraińskiej w Polsce w ubiegłym roku). Ale to nie jest tak, że dzieci się bawią i nie uczestniczą w akcji pomocy. Rafał Szumilas: "Podczas drugiego, trzeciego i czwartego wyjazdu moje dzieci tworzyły różne ozdoby ręczne z koralików które zawoziliśmy do Lisy, córki Olgi i Saszy, która sprzedaje różne rękodzieło przed sklepami w Iwano-Frankiwsku, a za zyskane pięniądze kupuje materiały potrzebne do produkcji siatek".
Jednym z obszarów działania ukraińskiej Fundacji jest produkcja siatek maskujących dla zołnierzy.
Przywieziony przez nas materiał zostanie jednak wykorzystany głównie przy produkcji świec okopowych
W akcji zbiórki parafiny na terenie naszego powiatu uczestniczyło wiele osób. Między innymi zaangażowały się szkoły i Ochotnicza Straż Pożarna.
Towary zbieraliśmy nie tylko w naszym regionie, ale także w Krakowie - pewna pani, działając w porywie serca zakupiła tonę "złomu" z parafiny w jednej z krakowskich firm! Towar został przywieziony do Limanowej, a potem trafił do Ukrainy.
Wszystko trzeba było starannie załadować do samochodu i do przyczepy, tak, aby ładunek nie przesuwał się w czasie nocnej jazdy po śliskiej, górzystej drodze.
Podróż przebiegła w miarę spokojnie. Nad ranem byliśmy już w Iwano-Frankiwsku (450 km od Limanowej).
Stała się także okazją do spotkania najmłodszego pokolenia Polaków i Ukraińców (dzieci znają się z pobytu rodziny ukraińskiej w Polsce w ubiegłym roku). Ale to nie jest tak, że dzieci się bawią i nie uczestniczą w akcji pomocy. Rafał Szumilas: "Podczas drugiego, trzeciego i czwartego wyjazdu moje dzieci tworzyły różne ozdoby ręczne z koralików które zawoziliśmy do Lisy, córki Olgi i Saszy, która sprzedaje różne rękodzieło przed sklepami w Iwano-Frankiwsku, a za zyskane pięniądze kupuje materiały potrzebne do produkcji siatek".
Jednym z obszarów działania ukraińskiej Fundacji jest produkcja siatek maskujących dla zołnierzy.
Przywieziony przez nas materiał zostanie jednak wykorzystany głównie przy produkcji świec okopowych
. . . . . .